Pamiętnik wampirka #2

WPIS II
     W końcu udało mi się wyjąć ciupagę z głowy...głęboko się wbiła i musiałam poprosić o pomoc Minotaura, który strzeże moich piwnic. Zanim go znalazłam, błąkałam się w podziemiach dobre dwa tygodnie! A i tak okazało się, że pił spokojnie herbatę w salonie, znajdującym się zaledwie pięć kilometrów korytarzy od mojego gabinetu. Koniec końców, wróciłam w końcu do gry!
     Nowa siedziba dywizji jest już prawie skończona. Ta nowa, jak jej tam było? Mniejsza z tym...odwaliła w każdym razie kawał dobrej roboty, projektując wszystko. A jej rysunki! Mucha nie siada. Pozaznaczałam na czerwono co ważniejsze elementy. Nie ma to jak popsuć coś od czasu do czasu. Zapomniałam tylko o tym, że jeden z moich wynalazków, który niweluje grawitację na określonej przestrzeni się zepsuł ostatnio i włącza się samoistnie. Z tego powodu trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy się nie włączył...a przy okazji mało coś ostatnio wypadków było, więc zrzuciłam paru gości z rusztowań w ramach testu. Na ogół wszyscy się łamali, tylko jeden gościu miał szczęście...zrzucę go następnym razem!
    Dzisiaj mój kapral zabrał mnie do zoo! Nie mam pojęcia dlaczego nagle to zaproponował, ale było zabawnie. Oglądaliśmy tygrysy, piranie, sępy i inne fajne zwierzęta, a ten...no...ma jakoś imię na "M", prawda? Jeszcze trochę i zapamiętam! W każdym razie Jak-mu-tam-było postawił mi pizzę! Całkiem sympatyczny gościu. Z jakiegoś powodu co chwila coś notował, chyba jest bardzo zainteresowany fauną. O! I jeszcze przy żyrafach była miarka dla dzieci, żeby sprawdzić swój wzrost. Moje nadzieje, że choć trochę urosłam spełzły na niczym. Kapral wyjął z kieszeni rozwijaną miarkę i coś tam jeszcze mierzył. Chyba próbował się upewnić, czy ta żyrafowa podaje prawidłowy wzrost. Ogólnie dobrze się bawiłam, tylko słońce trochę przeszkadzało. Co bym zrobiła bez mojej parasolki!
  Po powrocie Jak-mu-tam-było poszedł rozmawiać z tą nową, a wcześniej rozmawiał z nią ten chłopak z czwórki. Jak miło, że wszyscy się tak dogadują...znaczy, generał czwarty coś tam napominał, że nowa i ktoś tam nie mają za dobrych stosunków i trzeba coś z tym zrobić, ale kto by tam go słuchał. I tak wiem lepiej! 
   Dobra idę zdjąć barierki z rusztowań i zamontować parę zapadni w deskach. Za niedługo zadbam też o to, żeby drabiny nie były przywiązane, ale wszystko po kolei, nie ma co się śpieszyć, jeszcze ze dwa tygodnie popracują...chociaż...jeżeli wyjmę ten element...nah, idę po herbatę.

Komentarze