O.Z.S.M. Dywizja I rozdział 4

Jeeej <3 W końcu wzięłam się za pisanie ^^ Oprócz oposów mam też parę pomysłów na recenzyjki...wkrótce się za nie zabiorę ;) Ale nie przedłużajmy, oto moje zacne wypocinki ;)


  Felicja zmęczona usiadła pod drzewem. Przewodzenie nad realizacją nowego pomysłu generał przypadło na spółkę jej i Mikołajowi, który okazał się całkiem sympatyczny i z którym zawsze miło jej się rozmawiało. Dziewczyna zdążyła się dowiedzieć o nim paru ciekawych rzeczy, jak na przykład to, że ma dziesięć par okularów, różniących się jedynie kolorem oprawek, albo to, że jest wielkim fanem uniwersum Marvela i potrafi powiedzieć, gdzie pojawił się Stan Lee w każdym z filmów. Starsza oficer nie była pewna kim do końca jest Stan Lee, ale nie pytała, sądząc - słusznie z resztą - że kapral mógłby się obrazić.
  Budowa nowej siedziby dywizji chyliła się już ku końcowi, parę osób tylko wylądowało w szpitalu i wszystko szło nad wyraz sprawnie. Praktycznie nikt nie znał pełnych planów budynku, ale wszyscy zdawali się dobrze bawić przy wmurowywaniu coraz to nowych mechanizmów w ściany. Felicja czuła dumę, obserwując jak jej własny projekt staje się powoli wizytówką dywizji. Co innego generał, która przychodziła od czasu do czasu, tylko po to, by wyrwać ze stropu jakieś niesamowicie ważne kółko zębate, albo skontrolować, czy grawitacja działa poprawnie, poprzez zrzucenie jakiegoś losowego gościa z rusztowania. O dziwo, raz rzeczywiście grawitacja nie zadziałała, choć starsza oficer podejrzewała w tym rolę samej Milki - jakoś trzeba przecież udowodnić ludziom, że to co robi ma sens inny niż oglądanie spadających przedmiotów, czy też w tym przypadku istot żywych.
  Rozmyślania o generał szybko ewoluowały i Felicja kontemplowała akurat nad tym, czy przypadkiem lamy to nie są tajemni szlachcice skryci za futerkiem niewinności, gdy zbliżył się do niej Igor, który od dwóch dni robił sobie przerwę w aktywnym działaniu na rzecz czwartej dywizji, ze względu na złamaną w dwóch miejscach nogę.
- Co tam pani oficer? Chyba nie unika pani obowiązków chowając się za drzewem? - zagadnął żartobliwie.
Felicja spojrzała na niego z uwagą
- Ostatnio jesteś zadziwiająco miły, a teraz nawet próbujesz sobie ze mną żartować..powinnam zacząć się martwić o twoje zdrowie?
Chłopak uśmiechnął się złośliwie
- Nie no, wiesz, mój generał uznał, że przesadzam i kazał być miłym kolegą, ale skoro ci to przeszkadza to nie ma problemu. Tylko się później nie popłacz
- Nie mam w zwyczaju, ale tobie radzę odejść od miejsca budowy, bo znowu zrobisz sobie krzywdę. Chociaż kto wie, twój widok w kołnierzu ortopedycznym byłby zabawny. A teraz przechodząc do sedna, jeżeli nie masz mi nic ważnego do powiedzenia, przestań marnować mój czas. Rozmyślałam właśnie nad czymś niesamowicie ważnym.
- Zapamiętaj sobie, że moja obecność to nigdy nie jest marnowanie czasu! Pomyślałem po prostu, że chętnie skorzystasz z mojej inspirującej obecności, skoro jednak nie dostrzegasz mojej wspaniałości, pójdę tam gdzie mnie docenią
- Połamania nóg! - Felicja zaśmiała się, patrząc na oddalającego się chłopaka. Już miała wrócić do rozmyślań, kiedy poczuła coś ciężkiego na głowie. Gdy się poruszyła, na jej kolana spadła butelka z wodą
- Chyba cię lubi - rzekł Mikołaj i wskazał na Igora, który dokuśtykał do grupy dziewczyn z dywizji szóstej, zajmujących się wydawaniem przekąsek pracującym na budowie.
- Raczej nie toleruje mojego braku zachwytu nad nim - dziewczyna wzruszyła ramionami, po czym wycelowała w kaprala butelką - a ty się chyba prosisz o guza, tak pojawiając się nie wiadomo skąd i rzucając mi butelkę na głowę
- Nic podobnego, po prostu nie chciałem wam przeszkadzać. Docinacie sobie jak stare małżeństwo. A tak swoją drogą przyszedłem zapytać, co powiedziałabyś na drobną konspirację przeciwko naszej generał? - na twarz chłopaka wstąpił dziecięcy uśmiech
- Co masz na myśli?
- Bo wiesz, całą trójkę, która dowodzi naszą organizacją, otacza tajemnica. Nic o nich nie wiadomo, poza tym, że są płci żeńskiej. Może tak byśmy spróbowali się czegoś dowiedzieć o naszej generał? Jestem pewien, że sprawa jej wieku spędza niektórym sen z powiek.
- Już to widzę - dziewczyna się roześmiała - Nie jesteśmy w stanie ustalić nawet jaka herbata jest jej ulubioną...
- Oj tam, wszystko da się zrobić...dotychczas na przykład ustaliłem, że ma metr pięćdziesiąt trzy wzrostu
- Skąd to wziąłeś?
- Ma się te sposoby! To jak, wchodzisz w to?
- Niech będzie...zobaczymy co zdołamy osiągnąć...



Okej...króciutko, ale jest ^^ Może jutro trochę przysiądę nad kontynuacją, ale co do tego, to jeszcze zobaczymy jak tam mi z planami wyjdzie :)
 Do następnego,
Milka2909

Komentarze